Wydarzenia i nowości Konstrukcje       Publikacje       Producenci Dachy skośne       Publikacje       Producenci Dachy płaskie       Publikacje       Producenci Pokrycia dachowe       Pokrycia ceramiczne             Publikacje             Producenci       Pokrycia cementowe             Publikacje             Producenci       Pokrycia blaszane             Publikacje             Producenci       Papy             Publikacje             Producenci       Gonty bitumiczne             Publikacje             Producenci       Łupek             Publikacje             Producenci       Płyty dachowe             Publikacje             Producenci       Inne             Publikacje             Producenci Dachy zielone       Publikacje       Producenci Dachy odwrócone       Publikacje       Producenci Okno w dachu       Publikacje       Producenci Folie dachowe       Publikacje       Producenci Ocieplenia dachów skośnych       Publikacje       Producenci Ocieplenia dachów płaskich       Publikacje       Producenci Akcesoria dachowe       Publikacje       Producenci Kominy       Publikacje       Producenci Rynny i odwodnienia       Publikacje       Producenci Ochrona odgromowa       Publikacje       Producenci Renowacja       Publikacje       Producenci Chemia budowlana       Publikacje       Producenci Maszyny i narzędzia       Publikacje       Producenci Obróbki blacharskie       Publikacje       Producenci Poddasza       Publikacje       Producenci Wentylacja dachów       Publikacje       Producenci Dom energooszczędny       Publikacje       Producenci Proekologiczne budowanie       Publikacje       Producenci Instrukcje Poradnik       Publikacje       Producenci Dylematy Inne TV Dachy Forum szkół Dla dekarzy       Z życia PSD       Szkolenia Budownictwo w statystykach BHP na budowie Rzeczoznawcy Organizacje branżowe Targi Wydawnictwa Konkursy i szkolenia Kontakt

  Strona główna  >>  bhp
 

 

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash Player

Chodzenie na skróty – zawsze groźne
Rozmowa ze SŁAWOMIREM SAKRAJDĄ , zastępcą Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy

bhp - Chodzenie na skróty – zawsze groźne<br>
Rozmowa ze SŁAWOMIREM SAKRAJDĄ , zastępcą Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy
Sławomir Sakrajda, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy
- Jak pokazują statystyki PIP, stale wzrasta liczba wypadków przy pracy, w tym szczególnie w budownictwie. Liczne są przypadki poszkodowanych w wypadkach ciężkich. Co w statystyce Inspekcji oznacza termin „wypadek ciężki”?
- Definicję wypadku ciężkiego zawiera art. 3 ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. W skrócie jest to wypadek, w którego następstwie poszkodowani doznają trwałego uszczerbku na zdrowiu, co oznacza np. całkowitą lub częściową utratę słuchu, wzroku, mowy, kończyn. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na to, że rejestracja zdarzenia i kwalifikacja wypadku następuje na podstawie wstępnych informacji medycznych, na których zwykle opiera się zespół powypadkowy dokonujący ustalenia okoliczności i przyczyn oraz kwalifikacji wypadku. Zdarza się, że wypadek kwalifikowany na początku jako ciężki, może się okazać w skutkach nie tak groźny, gdyż np. rehabilitacja dała dobre skutki. W sytuacjach, gdy jednak skutki są trwałe, powodujące niemożność wykonywania dotychczasowej pracy, konieczność zmiany zawodu itp., kwalifikacja nie zmienia się.

- Jaki wpływ na wypadkowość w budownictwie mają coraz ostrzejsze przepisy Prawa budowlanego, które zmuszają do opracowywania planów BIOZ, zwiększają odpowiedzialność kierowników budów itd.?
- Zmiany te określiłbym jako nie zaostrzające, ale cywilizujące sytuacje na placach budowy. Ma to korzystny wpływ przede wszystkim na organizację pracy tam, gdzie realizuje się duże przedsięwzięcia angażujące znaczącą liczbę pracowników różnych firm. Przy mniejszych inwestycjach, gdzie wystarczy instrukcja kierownika budowy dotycząca zasad zachowania bezpieczeństwa i dokonana ocena ryzyka zawodowego, nie widać, aby zaostrzanie przepisów przynosiło tak zbawienne skutki. Szacujemy, że na dzień dzisiejszy 90% zatrudnionych w budownictwie działa w ramach firm, zatrudniających po kilku pracowników. Na budowach mamy więc nagminnie do czynienia z grupką ludzi zatrudnionych i często pracodawcę, jako osobę również wykonującą osobiście część robót.
A w ostatnich też latach, w związku z odpływem z firm budowlanych młodych i wysoko kwalifikowanych fachowców, którzy szukają lepszych zarobków za granicą, mamy do czynienia z rosnącą liczbą robotników o znacznie niższych kwalifikacjach, zwłaszcza mniejszym doświadczeniu i – co nie mniej istotne w przypadku zagrożeń – coraz bardziej zaawansowanych wiekowo. Ci ludzie często tracą pracę w innych branżach i szukają swoich szans w budownictwie, gdzie popyt na siłę roboczą jest coraz większy.

- To są ludzie przekwalifikowani, do najprostszych prac?
- Przeważnie. Z naszych ustaleń wynika, że 42% poszkodowanych w wypadkach budowlanych w roku ubiegłym to ludzie ze stażem w budownictwie poniżej jednego roku. Kolejne 42,4% - to ludzie o stażu budowlanym od roku do trzech lat. To daje w sumie prawie 85% poszkodowanych. Patrząc z kolei na tę statystykę pod kątem wieku poszkodowanych, widzimy że zaledwie 23% z nich miało poniżej 29 lat życia. Między 30. a 39. rokiem życia było też 23%. Natomiast w przedziale 40-49 lat jest już 31%. A w przedziale 50-59 lat jest znów 23%. Zatem przeszło połowa poszkodowanych, to ludzie wiekowo zaawansowani. Jeszcze dwa lata temu 40% poszkodowanych nie miało ukończonych 30 lat życia. I najczęściej byli to też ludzie młodzi stażem. W grupach pracowników starszych i lepiej wykwalifikowanych (również w sensie umiejętności manualnych) wypadków było zdecydowanie mniej.

- Co na to mówią pracodawcy?
- Oni są tak samo, jak my, zaniepokojeni odpływem kadry najlepiej wykwalifikowanej. Bo coraz częściej stykają się z dodatkowym aspektem tego odpływu. Na miejsce młodych przychodzą starsi, często dobrze wykształceni w innej branży, np. humaniści. Przychodzą tylko po to, by w krótkim czasie – trzech, czterech miesięcy - nauczyć się nowego zawodu typu murarz, tynkarz, nawet hydraulik i wykorzystać ten nowy fach dla zdobycia potem pracy za granicą. Bo wiedzą, że ich dotychczasowe wykształcenie będzie tam mało atrakcyjne dla potencjalnych pracodawców. Zatem są to w budownictwie ludzie dość przypadkowi, pojawiający się na placach budów nie z wyboru, ale z chwilowej konieczności.
I jeśli dziś mówi się, że w budownictwie brakuje ludzi do pracy, to oznacza brak przede wszystkim ludzi z dobrze opanowanym budowlanym zawodem, którzy potrafią pracować szybko, są dobrze zorganizowani i przy tym pracują bezpiecznie, bo mają właściwe nawyki.
Chcąc zatrzymać takich fachowców w firmach, pracodawcy ostatnio zaczynają windować płace.

- Wróćmy jeszcze do stosowania zasad bezpieczeństwa na budowach. Czy są sposoby na ich egzekwowanie?
- Na dużych placach budów – powtarzam – nie ma z tym problemów. Najgorzej jest na małych placach budów. Tam najczęściej kask przeszkadza, szelki wiszą w pakamerze, a ludzie potem spadają z dachów, doznają ciężkich urazów od spadających z wysokości cegieł czy desek.

- A jak wpływa na bezpieczeństwo pojawianie się na budowach coraz bardziej skomplikowanego w obsłudze sprzętu?
- Zagrożenia w tym przypadku nie są większe, bo na dużych budowach, gdzie ten sprzęt się głównie pojawia, nikt nie daje do obsługi ludzi do tego nie przygotowanych. Ten sprzęt jest za drogi, by ryzykować jego niefachową obsługę.

- A jakie są na budowach tradycyjne miejsca zagrożeń wypadkami?
- To są wykopy, wadliwe rusztowania, otwory technologiczne, np. pod szyby windowe, pod schody, instalacje wodno-kanalizacyjne itp. To wszystko musi być odpowiednio zabezpieczane i w tych miejscach trzeba na bezpieczeństwo szczególnie uważać, a więc choćby ten szyb windowy odeskować, przy wyjściach balkonowych też porobić jakieś bariery, rusztowań nie stawiać na przypadkowych podkładach dla wyrównania poziomu i zapewnić, aby wykonywały to osoby posiadające wymagane uprawnienia.

- A z czym jest dziś lepiej?
- Na pewno zanikają zagrożenia ze strony szeroko rozumianej elektryki. Po prostu nie ma dziś przeważnie źle izolowanych urządzeń elektrycznych, nie ma byle jakich szaf rozdzielczych. Elektronarzędzia są w drugiej klasie bezpieczeństwa i nie potrzebują zewnętrznych uziomów. W tej dziedzinie jest znacznie bezpieczniej.

- Najczęstsze przyczyny wypadków na budowach, to…?
- Proporcjonalnie do liczby wypadków w ogóle, najwięcej jest upadków z wysokości. To jest jedna czwarta wszystkich wypadków. Na drugim miejscu są wszelkiego typu przygniecenia przez transportowane elementy, przysypania, np. w wykopach, albo urazy spowodowane spadającymi materiałami. W dalszej kolejności są już pochwycenia przez pracujące urządzenie a także przypadki medyczne, wynikające np. z różnego typu przeciążeń.

- Kto jest w pierwszej kolejności zobowiązany do powiadomienia Was o wypadku?
- Taki obowiązek, gdy mamy do czynienia z wypadkiem śmiertelnym, ciężkim lub zbiorowym, spoczywa na pracodawcy, przepisy określają to jasno. Ten obowiązek może zostać przeniesiony na kierownika budowy, gdy reprezentuje on na budowie pracodawcę.
Ale często zawiadamia nas policja, bo ona z kolei – zgodnie z obecnym systemem ratownictwa – jest zawiadamiana przez pogotowie ratunkowe. Mamy ciągle dyżurujących pod telefonami inspektorów, którzy są w takich wypadkach dyspozycyjni, choć nie zawsze są potrzebni na budowie natychmiast. Ich rolą jest ustalenie, czy na budowie doszło do naruszenia przepisów bezpieczeństwa, czy poszkodowany był zatrudniony na obowiązujących zasadach, czy był odpowiednio przeszkolony, przygotowany zawodowo do wykonywania określonych czynności. Ponadto bada organizację pracy na budowie, weryfikuje to z zeznaniami świadków, z dokumentacją fotograficzną i projektem. I na tej podstawie dokonuje się oceny, kto jest odpowiedzialny za zaistniałe zdarzenie - winny wypadku.

- Jak jest dziś z tą odpowiedzialnością?
- Bardzo różnie, bo mamy na budowie coraz częściej takie sytuacje, że kierownik budowy jest jednoosobową firmą usługową (ma odpowiednie uprawnienia i zarejestrowaną działalność gospodarczą), a zatrudnieni tam ludzie są w większości pracownikami innej firmy wykonawczej. Mamy też do czynienia z sytuacjami, w których nawet tynkarz, hydraulik, dekarz, pracujący obok siebie, są jednoosobowymi podmiotami gospodarczymi. I to jest poważny problem, bo kierownik budowy nie ma w stosunku do tych ludzi żadnych funkcji władczych, on im w gruncie rzeczy niczego nie może nakazać. I to jest dla inspekcji pracy też poważny problem, bo my z mocy ustawy możemy wkraczać na budowę tylko wówczas, gdy w grę wchodzi wypadek osoby zatrudnionej na podstawie umowy o pracę.

- I co robicie w takich sytuacjach?
- Odwołujemy się do właściwego dla danego terenu nadzoru budowlanego, bo wypadki są przeważnie efektem nieprzestrzegania zasad Prawa budowlanego, norm branżowych, reguł typowych dla danego zawodu w budownictwie. Łatwiej nam jest, gdy na budowie są i jednoosobowe firmy, i pracownicy zatrudniani na umowę o pracę. Wtedy mamy prawo np. wydawać decyzje w stosunku do tych pracowników, możemy wstrzymać prace na rusztowaniu i wpisać decyzję do dziennika budowy, albo możemy wydać pisemną decyzję opatrzoną rygorem natychmiastowej wykonalności.

- Jak zapobiegać wypadkom?
- O tym niby wszystko wiemy, ale z praktyką jest różnie. Podstawową sprawą jest współdziałanie szeroko rozumianego nadzoru i wykonawców (pracowników) w tworzeniu spójnego systemu bezpieczeństwa w trakcie całego procesu budowlanego. Jeśli przeszło 40% wypadków ma swoje źródło w zaniedbaniach organizacyjnych, a prawie 50% - w błędach i zaniedbaniach konkretnych ludzi, to w tej dziedzinie jest do zrobienia najwięcej. Techniczne przyczyny wypadków nie przekraczają w ostatnich latach 10% wszystkich przyczyn.

- O jakich ludziach powinniśmy myśleć, gdy mowa o ludzkich przyczynach wypadków?
- Na pierwszym miejscu, powtarzam, o nadzorze. Bo jeśli człowiek spadł z dachu, to znaczy że ktoś nie dopilnował, by ludzie chodzący po dachu chodzili w szelkach i byli odpowiednio zabezpieczeni. Jeśli ktoś dostał cegłą w głowę, a był bez kasku, to znaczy że nadzór nie egzekwuje elementarnych zasad bhp, nie sprawdza, czy ludzie na budowie – wszyscy bez wyjątków – stosują środki ochrony indywidualnej. I niech mi nikt dziś nie mówi, że te środki są niewygodne. Kaski są lekkie, z dobrych materiałów, w zimie są do nich kominiarki, rękawice są dostosowane do rodzaju czynności. Szelki nie uwierają, można je dopasować do człowieka. I to jest właśnie sfera dobrej organizacji, podobnie jak odpowiednie do stanowisk i zadań szkolenia „budowlańców”, podczas których mówi się o właściwych sposobach oceny ryzyka na budowie, o odpowiedniej komunikacji na placu tak, by robotnik nie wpadał pod wywrotkę, o znakowaniu i zabezpieczaniu miejsc niebezpiecznych itd.

- A czy alkohol nie jest nadal tradycyjnym elementem zagrożeń na budowach?
- W coraz mniejszym stopniu, bo dziś na budowach liczy się czas i zwyczajnie brakuje go na popijanie. Ponadto robotnicy pracują zwykle w małych firmach i małych zespołach, gdzie pracodawca ma ich stale na oku, bo pracuje z nimi ramię w ramię! W takich warunkach nie da się wyskoczyć po flaszkę, a tym bardziej wypić. Na dużych budowach tym bardziej nie ma o tym mowy o piciu.

- Co więc jest najgroźniejsze dla budowlańca na współczesnych budowach?
- Chodzenie „na skróty”. Bo jak się człowiek spieszy, wtedy oszczędza czas głównie na procedurach zapewniających mu bezpieczeństwo. Na dachu nie przypina się linką, bo potem musi się wypiąć, by przejść w inne miejsce i znowu przypiąć, i tak jest wolniej. Po co zakładać bariery wokół szybu windowego, skoro zaraz będą instalować wciągarki i windy. A już klasycznym przykładem był upadek elektryka z dachu bardzo znanego obiektu w Toruniu. Jedna z mieszkanek obiektu poprosiła tego elektryka o zwykłą przysługę, o wejście na dach i poprawienie anteny telewizyjnej. Człowiek zgodził się i natychmiast wszedł na ten dach, ale tam było bardzo ślisko, choć był wrzesień, bo akurat w nocy był przymrozek. Uczynny elektryk nawet nie pomyślał o jakimkolwiek zabezpieczeniu się. Pośliznął się i spadł z wysokości czwartego piętra. Zginął. A potem pracodawca pokazał nam, że poszkodowany miał praktycznie pod ręką wszelkie możliwe środki zabezpieczenia indywidualnego! W szatni wisiały kaski, szelki, linki! Tylko sięgnąć! Wszyscy pracownicy normalnie ich używali, byli dokładnie przeszkoleni. Ale ofiara wypadku uznała, że zakładać na chwilę nie warto, bo to była taka ludzka przysługa.

- Zatem bezpieczeństwo na budowie jest kwestią przestrzegania rzeczy najprostszych.
- Absolutnie tak. Żadnych skrótów. Każdy z pracodawców jest zobowiązany dokonać oceny ryzyka zawodowego na konkretnej budowie. I ta ocena zawiera się również w planie BIOZ. To jest obowiązek zawarty i w Kodeksie pracy, i w § 39 rozporządzenia o ogólnych warunkach bezpieczeństwa i higieny pracy. I ta ocena zawiera się również w planie BIOZ. W ocenie ryzyka zawodowego trzeba uwzględnić wszystkie możliwe ryzyka, na jakie może być narażony pracownik. Pracodawca zobowiązany jest – w oparciu o taką ocenę – zminimalizować albo prawdopodobieństwo, albo skutki zagrożeń. Pracownik musi być o ryzyku powiadomiony i musi być świadom środków, jakie są konieczne do zminimalizowania ryzyka oraz musi bezwzględnie przestrzegać zasad, tworzonych dla zapewnienia mu bezpieczeństwa.

- Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiał: TADEUSZ KOZŁOWSKI

Aktualności. Informator Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa, Nr 6/07

Źródło: WARSTWY - DACHY i ŚCIANY nr 1/2008, s. 96-97

 
 
do góry



Nasze portale



Partnerzy

  Kontakt